SVASE i Ludzie nie z tej ziemi

18-04-2010
Oto krótka historia powstania SVASE, opowiedziana przez autora, Marka Straszaka.
Była to moja pierwsza realizacja na studiach w Berlinie (Art and Media na UdK) – dotychczas moja działka to foto i video, grafika (ASP Wrocław, FH Niederrhein Krefeld).
W Berlinie chodziłem do klasy zajmującej się designem interaktywnym prowadzonej przez Joachima Sautera (założyciel ART + COM). Tematem semestralnym był INDI DESIGN , czyli projektowanie użytkowe, które jest w dużym stopniu indywidualne, daje się edytować w procesie zakupu, lub nawet po. Tak by idealnie odpowiadło zmieniającym się potrzebom klienta,  czyli chodzi o stworzenie czegoś co ewoluuje i jest jednocześnie produktem użytkowym dalej swoją funkcję pełniącym. Ja myślałem najpierw o meblach złożonych z modułów, ale okazało się to nietrafionym pomysłem (gdyż moduły jako takie są stałe i nie dają się „personifikować”, jedynie przez doklejanie kolejnych…. (np. mój kolega stworzył aplikacje która proponuje klientowi układy stołów, zależnie od miejsca które ma w pokoju, co jest bardziej generatywne i „INDI”…)
Tak więc pomyślałem o stworzeniu wazonika, jako nośnika zapachu (pierwotnie chciałem stworzyć aplikację która oblicza kształt wazonu zależnie od twoich preferencji zapachowych…, ale okazało się to być zbyt konceptualne i wydumane). Skończyło się na realizacji SVASE, prostego pomysłu wazonika który żyje razem z roślinką. .. i traci swój turgor komórkowy razem z kwiatkiem. Gdy kwiatek więdnie, ciało wazonika wygina się wzdłuż łodyki kwiatka.
Wazonik został zaprojaktowany w Ilustratorze i wycięty drukarką laserową „VERSATEL”.

SVASE - Marek Straszak

Picture 1 of 6

Ale to nie jedyny wielce interesujący projekt Marka Straszaka, który jest artystą wszechstronnym. Raz potrafi zrobić projekt będący odzwierciedleniem stuprocentowo współczesnego, eksperymentalneg dizajnu, jak powyższe SVASE, a kiedy indziej, potrafi zanurzyć się w historii. Historii która obiera odwrotny kierunek, nie prze z wielką siłą do przodu, ani się nie cofa, po prostu zanika. Zanika razem z ludźmi którzy ją tworzą. Jest pewna analogia między SVASE a „Ludźmi nie z tej ziemi”. Przedstawieni na poniższych fotografiach ludzie są jak ten kwiat który więdnie, a razem znim, historia, jak SVASE traci swój turgor komórkowy. Nie będę dalej przynudzał, więc oddajmy teraz głos autorowi.
Ludzie nie z tej ziemi – tak określiłbym postaci rzemieślników, przedstawicieli powoli zapominanych i odchodzących w przeszłość zawodów, których udało mi się odnaleźć na terenie Śródmieścia Północnego, królestwa wrocławskich starych kamienic popularnie zwanego Nadodrzem. A jednak materia z jaką ścierają się na co dzień jest jak najbardziej namacalna, warsztaty te służą bowiem jej przemianie. Tutaj derma się rozciąga, szkło pęka, pierze walcuje, a klej wtłaczany jest miedzy fleka a obcas. Każde z tych miejsc to planeta o swoistych, niesamowitych właściwościach, historii i topografii. Mikrokosmos, w którym do rzeczy podchodzi się w sposób szczególny. Rzemieślnik, z którego usług – niestety coraz rzadziej – korzystamy jest jej demiurgiem, dobroczyńcą, Konstelacja Wrocław powoli dogasa ustępując miejsca taśmowej produkcji, naprawom polegającym na wymianie towaru i konsumpcji.

"Ludzie nie z tej ziemi" - krawczyni

Picture 1 of 7

A teraz żeby spotęgować uczucie podziwu dla talentu Marka straszaka zamieszczam kilka wciągających i tajemniczych „obrazków z Islandii”.

Obrazki z Islandii Marka Straszaka

Picture 1 of 10

Więcej możecie zobaczyć na www.marekstraszak.com (naprawdę warto!)
Podziel się:

    Tagi:

    Skomentuj!




    Menu Title