Wywiad z Deyanem Sudjicem

16-12-2013

Poniżej prezentuje wywiad przeprowadzony z Deyanem Sudjicem z którym miałem okazję spotkać się przy okazji konferencji Dizajn (R)ewolucja. Najkrócej mówiąc, Deyan Sudjic jest dyrektorem londyńskiego Design Museum, krytykiem architektury i designu, autorem wielu różnych książek w tym „Języka Rzeczy”, a w 2002 był dyrektorem Biennale Architektury w Wenecji.Do rzeczy!

Przy okazji konferencji Dizajn (R)ewolucja miałem przyjemność przeprowadzić wywiad z Deyanem Sudjicem...

Co myślisz o projekcie polskiej edycji Języka Rzeczy, która komunikuje się z nami całkiem odmiennym językiem graficznym, w stosunku do zagranicznych edycji?

Fascynujące jest dla mnie zobaczenia tłumaczenia swoich słów w nowym wydaniu, gdzie każde jest interpretowane i projektowane na nowo w różny sposób. Dotychczas były dwie angielskie edycje, jedna w twardej czerwonej okładce niczym biblia i jedna w papierowej, ponadto amerykańska, rosyjska, koreańska, portugalska, francuska, włoska, hiszpańska. Każda z nich ma swój wyjątkowy smak. Karakter był na tyle miły i uprzejmy, że poprosił mnie o akceptację projektu i z przyjemnością powiedziałem “tak!”. Jest to najbardziej zaskakujący projekt, zarazem posiadający najspokojniejszą z okładek.

“Język Rzeczy” jest wypowiedzią krytyka architektury i designu. Jak oceniasz wpływ krytyki na te dziedziny, jaką odgrywa rolę? Powinna być bardziej adresowana do użytkowników czy projektantów?

Podczas całej swojej kariery starałem docierać poza krąg specjalistów takich jak ja. Dla mnie dizajn jest zrozumieniem świata dookoła i wszyscy powinniśmy być adresatami wartości które ze sobą niesie. Dlatego staram się zbierać idee z wielu źródeł i prezentować je w sposób zrozumiały dla odbiorcy. Ta książka nie jest kazaniem ani podręcznikiem, ale ma wystarczająco duży autorytet żeby jej nie lekceważyć. Musimy zrozumieć, że ta książka nie jest jedynym punktem widzenia, tylko jednym z wielu do rozważenia, sugestią.
Czuje się szczególnie szczęśliwy gdy czytelnik podczas lektury powie sam do siebie w myślach “Aha, faktycznie tak jest!”.

Jak krytyka może kreować obraz designu w porównaniu z wpływem ekonomii?

W ten sposób [chwyta swojego iPhone’a, red.]. Stworzenie urządzenia działającego tak intuicyjnie sprawiło że Apple stał się najbardziej wartościową marką. Ale tak poważnie mówiąc, współczesna gospodarka, w szczególności rynek azjatycki i rynki krajów rozwijających się, nie jest już nastawiona na najtańszą produkcję. Zrozumiano, że produkty muszą być dobrze zaprojektowane i wyjątkowe. Przyjrzyjmy się np. Japonii która w latach pięćdziesiątych kopiowała amerykańskie odbiorniki telewizyjne, a następnie stworzyła własną markę Sony, której losy potoczyły się niestety nie najlepiej. Natomiast w Korei Samsung i LG na początku bazowały na najtańszej produkcji ale później zaczęły skupiać się na jakości i designie. Chiny na przykład zaczynają tworzyć swoje własne marki i przestają być jedynie tani.
Design jest dla mnie interesujący, ponieważ jest elementem kultury, ma osobowość ale ma również aspekt ekonomiczny, co stanowi bardzo wyjątkową mieszankę. Nigdy nie możemy skupiać się na jednej z tych cech, musimy między nimi balansować.

Bycie dyrektorem Muzeum Designu daje możliwość komentowania tego co się dzieje nie tylko słowem ale również za pomocą przedmiotów i wtedy im oddaje się głos. Jak należy to robić dobrze i skutecznie?

Po pierwsze, muzeum to nie dyrektor, to platforma prezentująca wiele różnych punktów widzenia. Tak jak moje książki nie są dedykowane jedynie specjalistom, tak samo muzeum powinno być otwarte dla szerokiego grona odbiorców. Musimy [Design Museum, przyp. red.] sprzedawać około 200.000 biletów rocznie aby przetrwać. Każdego roku mamy siedem wystaw, z czego trzy muszą cieszyć się bardzo dużą popularnością, czyli ich tematyką jest moda, sport, motoryzacja. Muzeum jest czymś w rodzaju kinoplexu, w tym samym czasie musisz oferować trochę hollywood-u, trochę sztuki i trochę klasyki. W muzeum doświadcza się czegoś złożonego ale zarazem ekscytującego.
Różnica między muzeum a książką polega na tym, że w jego przestrzeni musisz stworzyć wciągającą opowieść, którą opowiada każda aranżacja, każdy przedmiot. Wszystko musi być zawsze świeże, zawsze nowe i oferować pewnego rodzaju przeżycie.
Dla mnie osobiście nie jest ważne pokazywanie czegoś jak wygląda ale jak działa i funkcjonuje w szerszym kontekście.

W swojej książce piszesz: Pytanie jakie sobie trzeba zadać nie brzmi “czy moda jest naprawdę designem?”, lecz “co moda zrobiła designowi?”.

Ma dobre i złe strony. Niestety, moda wyzwala w nas ciągły głód nowości i sztucznie podkręca tempo zmian, wywołując wrażenie powierzchowności. Według mnie jest to jednak bardzo złożone zjawisko, ponieważ moda skłania do poważnej refleksji dotyczącej powiązań ekonomii, kultury, naszej osobowości i tego jak nawzajem się spostrzegamy. Możemy od świata mody nauczyć interdyscyplinarnego tworzenia produktu.

Czy w naszym co raz bardziej rozwiązłym, egocentrycznym świecie, traktujemy innych przedmiotowo czy przedmioty po ludzku?

Według mnie obie rzeczy dzieją się równolegle. Żywotność produktów jest co raz krótsza, w związku z czym poszukujemy obiektów, które przypomną nam kim jesteśmy i skąd pochodzimy. To nostalgia za pewnymi obiektami. Ja wciąż posiadam starą maszynę do pisania po moim ojcu, a swojej córce chciałbym powierzyć swój laptop. W Anglii jest pewna grupa muzyków nagrywających jedynie na winylach, jest to fascynujący nurt ludzi ignorujących utarte rozwiązania. Moja córka natomiast jest zafascynowana Polaroidem, technologią, która powinna już dawno być martwa. Natomiast dzięki drukowi 3D zmieniają się nasze relacje dot. procesu produkcyjnego.

Nie uważasz, że ornamentem dzisiejszego co raz prostszego projektowania są liczby, przedstawiające niepowtarzalność danego produktu, jego osiągi, cena?

Nie podejmujemy decyzji ze względu na racjonalne argumenty, jesteśmy emocjonalnymi istotami. Posiadanie i uzależnienie od konsumpcji, które gwałtownie rośnie powodując w nas co raz większy głód do zaspokojenia, jest jak narkotyk.

Często w dzisiejszych czasach można odnieść wrażenie, że projektanci mówią więcej niż ich projekty są w stanie same zakomunikować, momentami zagłuszając je. Myślisz, że w dzisiejszych czasach dobry PR przynosi więcej korzyści niż dobry projekt?

Berlusconi nie jest dobrym premierem, ale umie utrzymać się na stanowisku, nie jest to najlepszy design.. i jest w tym trochę manipulacji. Ale tak na poważnie, to co czyni design naprawdę interesującym jest to, że nigdy nie jest on tym samym. W muzeum, 20-25 lat temu, o designie opowiadało się za pośrednictwem wystaw gromadzących krzesła, lampy albo sztućce.
Teraz te ekspozycje są wzbogacone o interaktywny cyfrowy świat, projektujemy usługi, procesy.
Design to sposób patrzenia na otaczający nas świat, organizowanie go i rozwiązywanie problemów. To właśnie nigdy nie jest takie same, jest to elastyczny i inteligentny proces.

Projektant tworzy nie tylko obiekt ale również kreuje jego historię. Gdzie jednak leży granica, po której przekroczeniu dobry storytelling zamienia się w bełkotliwy PR? Można odnieść wrażenie jest to bardzo rozmyta granica.

Tak, ale to przynosi efekt. To właśnie jest dekoracja, “opakowanie” produktu.

Dieter Rams doprowadził do perfekcji produkty, które chwile później trwale zostały wyparte z rynku przez postęp technologiczny, co obrazowo nazwałeś “tragizmem Ramsa”. Jak współczesny projektant może uniknąć podobnej sytuacji, w czasach gdy proces powstawania produktu wydaje się być czasem dłuższy niż jego życie?

To jest prawdopodobnie niemożliwe.

Luksus, Moda, Sztuka, to tytuły kolejnych rozdziałów Twojej książki. Design jest gdzieś pomiędzy, a może jest ich połączeniem, czy też całkowicie odrębną kategorią?

Książka jest o dizajnie, umieszczając tam wspomniane rozdziały chciałem pokazać różne podejścia do tworzenia rzeczy. To pisanie o dizajnie z perspektywy luksusu, mody i sztuki. W rozdziałach tych omawiam różne techniki podejścia do projektowania.

Jakich zmian w designie możemy spodziewać się w designie?

Coraz większej prędkości zmian.

Chodzi o szybkość odpowiedzi na nasz potrzeby czy powstawania nowych modeli różnych produktów?

Nie, nie chodzi o rozwój poszczególnych modeli, chodzi o coś całkiem innego. Kiedy wynaleziono telefon, potrzebowano ok. 50 lat zanim zaczął być sprzedawany na masową skale, fax potrzebował na to już 10 lat, natomiast pierwszy iPad potrzebował jedynie 6 tygodni aby doczekać się globalnej akceptacji. Ten proces jest niezwykły i nieprzewidywalny.

Czy kierunek, w którym zmierza współczesny design, pokrywa się z kierunkiem rozwoju architektury? Czy uzupełniają się?

Myślę, że się różnią, mimo tego że tak jak kiedyś modernizm tak teraz np. projektowanie parametryczne przejawia się zarówno w architekturze i wzornictwie. Architektura to wciąż kreowanie przestrzeni, ma swoja fizyczność. Możesz tworzyć budynki za pomocą komputera ale wciąż jest to obiekt, który możesz dotknąć, natomiast design staje się czymś czego nie możesz dotknąć. Projektujemy systemy rezerwacji lub sposoby słuchania muzyki, które nie wymagają fizycznych obiektów. Oprogramowanie na iPhone zmienia się częściej niż sam obiekt.

Co ma większy wpływ na nasze życie, architektura czy design?

Oba równolegle.
Architektura staje się po pewnym czasie niewidoczna. Na początku o budynku się pisze, mówi, dyskutuje jako o elemencie architektury, ale po pewnym czasie staje się niewidoczny i zaczyna faktycznie wpływać na ludzi, którzy z niego korzystają. Chociażby pobliski Pałac Kultury który w 1955 roku miał całkowicie inny wydźwięk niż teraz.

Jaki chcesz cel osiągnąć pisząc książkę.

Pisanie sprawia mi radość. Pozwala mi na stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi. Za jej pośrednictwem mogę komunikować się z ludźmi, wprawiać w dobry nastrój, inspirować.
Konwersacja jest jednym za najpotężniejszych narzędzi, dlatego moje książki przedstawiają tylko jeden z możliwych punktów widzenia i są otwarte na dialog.

Jak sią różnice pomiędzy pisaniem artykułów a książek?

Po doświadczeniach jako dziennikarz mogę powiedzieć, że książka stanowi możliwość głębszego poznania i eksplorowania interesującego Cię tematu. Jako dziennikarz możesz popełniać błędy, natomiast książka nie wybacza.
Dziennikarstwo to sprint, pisanie książek jest jak maraton, nie raz bardzo bolesny. To przekraczanie kolejnych barier. Pisząc książkę przez półtora lub dwa lata, regularnie zadajesz sobie pytania, czy będzie dobra, czy ktoś ją przeczyta, czy będzie śmieciem?

Podziel się:

    Skomentuj!




    Menu Title